Marzyciel – czyli – Drogi Do Krzemienia Z Załęża
Ostatnio w Kwartalniku Powiatu Olkuskiego Nr 4 (12) październik – listopad – grudzień ukazał się artykuł o Krzemieniu z Załęża opisujący genezę powstania tego ” Produktu lokalnego” , w którym autor w sposób ” pół żartem , pół serio” przedstawia historię powstania KzZ.
http://www.sp.olkusz.pl/kwartalnik-powiatu-olkuskiego/
Zapraszamy do lektury na stronie 31
Jest też wersja oryginalna wpisu, można powiedzieć “rękopis autora”
MARZYCIEL – CZYLI – DROGI DO KRZEMIENIA Z ZAŁĘŻA
Drogi jak to drogi czasami są bite a czasami prowadzą do nikąd, krótkie i długie czasem powstają, ale są też takie które znikają .
Każdy kto żyje ma własną drogę.
Jak żyć? – pytamy często , tak naprawdę pytając o drogę.
Kiedy się waży 120kg i ma się jeszcze nie 100 lat , to pytanie o dalszą drogę staje się natarczywe ,a codziennie stawiane w końcu powoduje ,że coś się w mózgu zapali.
– Odchudzić, odchudzić, odchudzić….
I tu następuje pierwsze skrzyżowanie !
-Rower!
-Codziennie ?
Najpierw boli d… , potem brakuje oddechu i…. wstyd prowadzić pod górkę .
– Ten rower jest do kitu !
– Dlaczego tu wszędzie są same wzniesienia, a drogi takie długie ?
– Nareszcie trochę z górki …..o jaka soczysta zieleń!
-To przecież maj – rowerzysto!
– Maj do maja ,rok do dwóch a co z drogami?
Stały się jakby moje , codziennie po rowerze wykrzykiwałem do żony:
-Ale miałem trasę ! / drogę /
Codziennie inną drogą i wg zasady „ nigdy się nie wracam- muszę zrobić kółko” i mamy… ….98 kg !
Jeździło się, nie było dla mnie górki .
-O nie !
– Była jedna – górka w Kolbarku , długa, stroma mordercza, a najgorsze na niej były dzieci !
Wtedy żałowałem, że nie jadę przez Załęże bo u nas dzieci nie kłaniają się obcym i nie trzeba im odpowiadać dzień dobry, dobry wieczór gdy brakuje tchu! .
Koszmar!
Dziedziuś Pawełek , który był cieślą i codziennie stawiał komuś dom z bali musiał się namachać siekierą miał sposób jak się nie nudzić przy pracy , gdy Go o to zapytałem odpowiedział :
Trza liczyć Lesiek… liczyć raz, dwa, trzy, cztery, … aż się ociese potwe czy krokwe.
Ja też znalazłem sposób aby nie nudzić się przy odchudzaniu !
Postanowiłem odszukiwać dawne drogi, takie których już nie ma , a które w czasach gdy wędrowało się pieszo lub konno były drogami racjonalnymi- najkrótszymi, ale jednocześnie wtedy gdy jechało się wozem konnym -omijającymi górki.
Zacząłem od Szlaku królewskiego z Krakowa do Częstochowy – szukałem starych map, przeglądałem zdjęcia satelitarne, były to bodaj jedne z pierwszych prób w Polsce odnajdywania obiektów archeologicznych na podstawie zdjęć satelitarnych. W sumie nie było to takie trudne, zazwyczaj istniały fragmenty starych dróg które po spojrzeniu na nie z góry prowadziły do szybkich wniosków.
Najbardziej podniecały mnie nowe skałki napotykane w lasach, zarośnięte, a czasami nie .
Wstyd się przyznać ,że dopiero po 30 latach pobytu na Załężu , pierwszy raz zobaczyłem Ruskie Góry.
-Pięknie!
-Pięknie!
-ALE!
Zacząłem wtedy jeździć dla zwiedzania.
Jak się co nazywa? – ta kotlina , czy dolina, Zamczysko, czy Robkowa Skała , i okazywało się że Robek jest jej właścicielem i ma 39 lat – hellooo!
Nadawałem własne nazwy i dokumentowałem zdjęciami
Zdjęcia jeszcze bardziej inspirowały, powstawały więc jak grzyby po deszczu :
Kotlina Borsuka, Drewnianych Sanek , Bizona , Kamiennego serca!!!!!!
No właśnie Kamiennego , bo pierwotnie tak było a jak jest?
Po tym jak dowiedziałem się, że ten kamień to „krzemień” przemianowałem ją na Kotlinę Krzemiennego Serca.
Przemianowałem ją, a co? – tylko krowa nie zmienia … nazwy.
Krzemień !, krzemień ! teraz to już każdy wie- ja też.
Badania, pytania, spotkania, analizy.
Kawałki ,odłupki , kamyki ,nicoki, blaszki kamienne, artefakty, noże , siekierki krzemienne, była nawet Matka Boska z czarnego krzemienia.
Dogłębnie wyjaśnił mi wszystko o krzemieniu Wiesiek – chciało mu się! – bardzo mu się chciało !
Teraz już wiem że pasja jest zaraźliwa.
Pasje posiada pasjonat ponieważ coś pokochał – to wyjaśnienie dla redaktora JN
Uspokoiłem się dopiero wtedy gdy profesor archeologii Krzysztof Cyrek obiecał mi nazwać znaleziony na Załężu krzemień od nazwy naszej wioski.
Dlaczego?
I tu jest następne skrzyżowanie!
Pomyślałem dobrze by było gdyby Załęże czymś się wyróżniało . Rodaki miały już swoje gęsi , Charsznica kapustę / baba placek/ a Załęże Krzemień , to dopiero będzie ubaw – żartowałem!
Pomyślałem , że wzorem państw skandynawskich można by zacząć budować wspólnotę lokalną grupę ludzi powiązanych własnymi sprawami, miejscem, życzliwością .
Bogdan który jeździ na TIR- ach – często do Szwajcarii opowiadał mi o takich wspólnotach.
Krzemień z Załęża miałby nas wyróżnić, pokazać że można.
Pomyśleć można – ale od czego zacząć?
Kluczem miał okazać się KzZ!
Resztę już znacie. Opisane szczegółowo na WWW.krzemienzzaleza.pl
Co dalej?
To zależy od wielu rzeczy, ale to co wiem to to że chciałbym zrealizować sen o spokojnej wiosce na końcu świata, pełnej życzliwych ludzi , posiadających szczęśliwe rodziny , realizujących swoje marzenia.
Parafrazując piosenkę Marcina Stycznia można by powiedzieć:
„Bez marzenia nie ma skrzydeł „
Leszek Sikora