O dworze na Psiarskim, Powstaniu Styczniowym i pieczeniu chleba!
O dworze na Psiarskim, Powstaniu Styczniowym i pieczeniu chleba!
Tak się złożyło pewnie przypadkiem, że Załęże leży na tym samym południku co leśniczówka Psiarskie która stała kiedyś przy leśnej drodze ze Złożeńca do Domaniewic. Idąc prościutko na północ , dochodzimy kotliną Krzemiennego Serca , na sam wierzch Kopaliny, a potem tylko paręset metrów i jesteśmy na “Psiarskich”. Środek lasu, cisza , drzewa też rosną jakoś…. bez słowa , ale nie zawsze tutaj tak było. W XIX wieku stał tutaj dwór w którym dziedzicami byli najpierw Kłomniccy, z potem Psiarscy, to po nich została nazwa. O majątku Kłomnickich wiem tyle , że obejmował również Domaniewice a konkretnie Grodzisko Pańskie wraz z naprzeciwległym wzgórzem zwanym Kłomnica i stawem rozciągającym się od północnej strony drogi biegnącej do Złożeńca. Ten staw – w tym miejscu gdy się o nim dowiedziałem był dla mnie dużą zagadką – tak ,tak właśnie w dolinie mianującej się „ bezwodna” /Wodąca/płynęła mała stróżka i zasilała ona wspomniane stawy. Źródła tego strumyka znajdowały się niedaleko Skały Gaj. W okresach dużych opadów woda z nich pojawia się w Dolinie z spływa do Tarnówki obok źródełka w Czarnym Lesie. Obecnie cały obszar majątku dworskiego porasta las, niemniej jednak miejsce gdzie były stawy można jeszcze odnaleźć, do dziś na tym miejscu porasta roślinność “wodna”, gdy tam wchodzisz czujesz grząski i wilgotny teren. O stawie przy Grodzisku Pańskim jest wzmianka w Słowniku Geograficznym : Najstarsze relacje na temat Psiarskich, jakie udało mi się uzyskać, w tym wypadku informacje przekazywane ustnie, sięgają Powstania Styczniowego czyli ok.150 lat. Było to tak: Zarządca dworu u Psiarskich przekazał te informacje swemu bratu, ten zaś swojemu bratankowi ,a ten prawnuczkowi tego zarządcy , który opowiedział mnie. Tym zarządcą dworu u Psiarskich był niejaki Janocha , który przeprowadził się w te strony ze Śląska. Był on ostatnim zarządcą – dlaczego? – ano dlatego, że po Powstaniu Styczniowym Rosjanie skonfiskowali majątek Psiarskie i założyli na tym miejscu leśniczówkę. Bezpośrednią przyczyną tej decyzji było to, że w czasie Powstania Styczniowego Psiarscy stanęli po stronie powstańców , pomagali , wspierali , przechowywali, leczyli , za co potem spotkała ich surowa kara. Prawdopodobnie na skutek donosu na posterunek Pilicy, Moskale dowiedzieli się o dworku w środku lasu w którym, schronienie znalazło szereg znaczących osób z Pilicy…….otoczyli całą dolinkę i szablami dokonali egzekucji. Państwo Psiarscy zginęli .Ciężki los spotkał również ich trzech synów, jednemu z nich udało się uciec, prawdopodobnie do Niemiec, drugiego z nich Czerkiesi dopadli koło Kąpiołek – oćwiczyli go szpicrutami, tak że rękawami polała się krew, trzeciego z braci który był niepełnosprawny oszczędzili. Tułał się potem po wsiach , pomieszkiwał u ludzi – pochowany jest na cmentarzu w Strzegowej. Dwór Psiarskich przestał istnieć ! Pierwszym gajowym został wspomniany wcześniej Janocha, który przy drodze do dworu postawił drewniany krzyż upamiętniający poległych w czasie Powstania styczniowego właścicieli majątku. Krzyż ten stoi do dziś i przez miejscowych nazywany jest ” Krzyżem Janochy “
Następnym gajowym był Menterys potem Homaj, po nim jeszcze jeden / nie znam nazwiska/ potem Jakubas , a po nim Wawrzyniec Wilczura . Wilczura był leśniczym w czasie gdy w leśniczówce i wokół niej utworzyli obóz partyzanci „Hardego” Był wielkim służbistą. Okoliczni mieszkańcy tak Domaniewic, Załęża , Strzegowej czy Złożeńca na wieść o wojnie i przy ogólnym bezprawiu dokonywali częstych kradzieży drewna z lasu należącego do majątku Pilica, a będącego w jego nadzorze. Wilczura o kradzieżach doniósł Niemcom, a ci przeprowadzili liczne rewizje w w/w wsiach. U wszystkich u których znaleziono drewno ukarano. Gospodarz dostawał kilka batów wyciorem karabinowym na tyłek zabierano mu krowę. Krowy te zgoniono do majątku Domaniewice i każdy właściciel mógł swoją żywicielkę wykupić za żywą gotówkę. W tym kontekście Wawrzyniec Wilczura miał bardzo trudne zadanie pogodzenia wody z ogniem tak, aby Niemcy nie domyślili się jego współpracy z partyzantami, a jednocześnie zrobić coś co spodoba się Niemcom. Po okupacji przeszedł weryfikację służby leśnej i pracował do emerytury. Po nim bardzo długo mieszkańcem Psiarskiego był gajowy Jan Duch a po nim Władysław Tekieli. W latach 80-tych nie można było znaleźć chętnych do zamieszkania w tej zgubionej w lesie osadzie i po wielokrotnych kradzieżach postanowiono o jej rozbiórce.
Obecnie po leśniczówce nie ma śladu , no może jeszcze można by dostrzec fragmenty z podmurówek pieca chlebowego w którym pieczono na raz 50 bochenków chleba. Takie piece to tradycja śląska, taki piec nazywał się „piekarok” , tę tradycję przywiózł z Rudy Śląskiej pierwszy gajowy Janocha. Piec ten przydał się bardzo w czasach, gdy wokół leśniczówki stacjonował odział “Surowiec” Gerarda Woźnicy ” Hardego”
Na miejscu leśniczówki wybudowano w ostatnich latach widoczny na zdjęciu przystanek dla turystów przemierzających Jurę wzdłuż czerwonego szlaku “Orlich Gniazd” W mojej rodzinie też istnieje taka „ludowa pamięć” o Powstaniu Styczniowym : Babka Antonina Czerwik przekazała swojemu wnuczkowi Pawłowi Czerwikowi /1900-2000/, a ten osobiście swojej rodzinie / ja również słyszałem tę relację/ – sprawa dotyczyła ucieczki powstańców z pod Miechowa po przegranej potyczce.