ZAŁĘŻE WPLECIONE W HISTORIĘ!
Przez Załęże się nie przejeżdża , do Załęża się jedzie ! Dlaczego? – ano dlatego że Załęże leży na końcu Świata. Przyjeżdżający do nas turyści mówią coś o „piecu u Pana Boga”. Wszechobecna roślinność, latem topi Załęże w zieleni, łatwo można się ukryć, zaszyć w gęstwinie , osiągnąć błogi spokój. Jeśli dołożyć do tego że Załęże leży w rozległej dolinie rzeki Sączenicy ,którą Andrzej Wierzbicki w swej książce „Żywy Lewiatan” nazywa nawet Białą Przemszą”, a od zachodu i od północy otoczone jest Jurajskimi górkami „Pasma Smoleńsko-Niegowonickiego”, to można by rzec „Oaza na mapie pustyni cywilizacji”. Jak wplątać tak zaciszne miejsce , w burzliwe dzieje Historii ? Jak spowodować, że dowiaduje się o nim cały świat ? Jak ściągnąć do Załęża największego orędownika i bojownika o niepodległość Polski –Józefa Piłsudskiego, czy Stanisława Leopolda ps. „Rafał” dowódcę
„Akcji Koppe” w Krakowie póżniejszego uczestnika Powstania Warszawskiego ? Jak w końcu spowodować, by największy oddział partyzancki „Surowiec” Okręgu Śląskiego AK pod dowództwem Gerarda Wożnicy ps. „Hardy” ,stacjonował w lasach Załęża i Gór Bydlińskich , a wielu z żołnierzy tego ugrupowania znajdowało w Załężu przychylne schronienie? ////
Losy, losy, losy…… Każdy z tych wielkich ludzi gościł w Załężu w innym czasie i z innego powodu. Józefa Piłsudskiego przygnała /dosłownie/ wojna 09.listopada 1914r. Przebywał tu krótko , ale ślad po nim pozostał w postaci wspomnień. Pan Franciszek Zawada pisze o nim tak: „ Bo naszą Ojczyzną Bóg się opiekował W obronie Ojczyzny Żołnierzy powołał Pierwszy z tych żołnierzy Stanął do obrony Pan Józef Piłsudski Wielce zasłużony….” , ..a przesyłana z ust do ust opowieść o kubku zachowanym w rodzinie Zawadów, i o stoliku przy którym pił herbatę przetrwała do dziś.
Skutki pobytu wojska austriackiego i rosyjskiego w Załężu , a potem rozegrana bitwa o Załęże zwana „Pod Krzywopłotami” przyniosła tragiczne żniwo dla całej wsi, w postaci 24 spalonych domów . Załężanie wmieszani w sam środek wojennego wiru, nie tracili ducha. Naoczny świadek tamtych wydarzeń Stanisław Szot wspominał: Nosiliśmy Legionistom posiłki… Chowaliśmy się w dekunkach…. ..Obok na wpół spalonej stodoły Macieja Szota widziałem nadpalone ciała trzech Legionistów…. Setkom zabitych , w tej strasznej wojnie spoczywającym na cmentarzu parafialnym w Bydlinie w tym 46 Legionistom z VI baonu Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego, mieszkańcy Załęża w 100 rocznice tamtych wydarzeń postawili pomnik .
Tym którzy walczyli, tym którzy zginęli i tym którzy zostali poszkodowani. Inny bohater , w innym czasie -Stanisław Leopold ps. ”Rafał” , przybył do Załęża nocą 14 lipca 1944r. wraz ze swoimi „chłopcami” z oddziału „ Parasol” : ………….. Prowadzony przez „Tadka” z oddziału „Hardego”, po nieudanym zamachu na naczelnika SS Koppego w Krakowie i rozbiciu przez Żandarmerię Niemiecką jego oddziału pod Udorzem .
Wraz z nim obok „dr Maksa”, „Bartka”, „Reka”, „Basi”,”Hali” znalazł się ranny Eugeniusz Schielberg ps. „ Dietrich” przywieziony na wozie . Początkowo schronili się w stodole u sołtysa, którym na owe czasy był Sojka Józef. Potem rannego „Dietrycha” przeniesiono w prześcieradle do domu Biedów pod opiekę sanitariuszki Felicji Bieda ps. „Ala” „Ala” to siostra Edwarda Nowaka ps. ”Jodła” dowódcy Kompani Rezerwowej AK oddziału „Hardego”, póżniejszego działacza harcerskiego i poety ,który tak pisał o tamtych czasach: „Ojczyzno ma droga ,Ojczyzno kochana, Wichrami niedoli ciężko doświadczona. Po latach niewoli zerwałaś kajdany, By w słońcu wolności latał Orzeł Biały.” W końcu 1944r oddział „Hardego” liczył łącznie 289 żołnierzy czynnych i 71 w kompanii rezerwowej, wielu z nich było przyjmowanych w domostwach Załęża.
Niejedna załężanka zakochiwała się w nich, niejedna opłakiwała ,gdy zginął zastrzelony przez niemieckiego okupanta.Tak było z partyzantem o ps. ”Witek” na którego grobie w lesie, ciągle leżały świeże kwiaty. Mała wioska „ na końcu świata”, i wspaniali ludzie którzy zdawali egzamin z Historii.